Jestem dyplomowaną bioenergoterapeutką i naturoterapeutką z certyfikatem państwowym, absolwentką 3- letniego STUDIUM EDUKACJI EKOLOGICZNEJ I PROFILAKTYKI ZDROWIA we Wrocławiu (kierunek – TERAPIE NATURALNE) oraz kursów specjalistycznych. Posiadam przygotowanie medyczne do zawodu bioenergoterapeuty. Prowadzę CENTRUM TERAPII NATURALNEJ w Stargardzie Szczecińskim oraz prelekcje, wykłady na temat profilaktyki zdrowia.
26 lat przepracowałam w szkole podstawowej jako nauczycielka 6-latków.
Obecnie jestem absolwentką Instytutu Ewy Foley w Warszawie (INSPIRATION SEMINARS INTERNATIONAL) i brałam udział w warsztatach w programie rozwoju osobistego i jestem absolwentką Rocznej Szkoły Inteligentnych Związków dr Joy Manne.
Jestem również absolwentką rocznego Studium Medycyny Naturalnej w Szczecinie.
Jestem autorką dwóch prac dyplomowych:
„Właściwe odżywianie – podstawa prawidłowego funkcjonowania i regeneracji organizmu” napisana pod kierunkiem dr Bożeny Ryszawskiej
„Nadpobudliwość psychoruchowa u dzieci” napisana pod kierunkiem prof. dr. hab. Tadeusza Strawy
MOJA HISTORIA
Często pacjenci zadają mi pytanie: „Jak to się stało, że nauczycielka z 26-letnim stażem pedagogicznym zajmuje się medycyną naturalną?” A ja odpowiadam po prostu: „Ponieważ uratowała zdrowie i życie mnie i moim bliskim i dlatego stała się pasją mojego życia!” Mój przykład niech będzie światłem nadziei, że nie ma nieuleczalnych chorób, że w każdym momencie można wziąć zdrowie we własne ręce i pod opieką doświadczonego terapeuty przedostać się na tę jaśniejszą stronę życia. Ja taką szansę dostałam i wykorzystałam ją w 100%.
Od dzieciństwa do 1999 r. byłam pod opieką lekarzy-specjalistów medycyny akademickiej. Leczona całymi latami wchodziłam w coraz większe rozchwianie organizmu, w coraz gorsze choroby. Lista moich dolegliwości była długa:
- długoletnia anemia
- niedociśnienie a potem nadciśnienie
- wieloletnie zaparcia
- roczna biegunka
- gazy, wzdęcia
- bóle jelit, żołądka, a potem stwierdzona alergia pokarmowa
- pasożyty jelitowe
- bóle wątroby i mdłości(stwierdzona kamica wątrobowa ale usunięcie pęcherzyka żółciowego nie zmniejszyło tych objawów)
- bóle nerek i nadnerczy
- codzienne bóle głowy
- niedotlenienie mózgu, zawroty głowy zwłaszcza przy wstawaniu
- bóle stawów i mięśni
- bóle reumatyczne
- halluksy
- bóle gardła, anginy comiesięczne – antybiotykowanie od dzieciństwa
- duszący, napadowy kaszel
- guzki na strunach głosowych, chrypa i zaniki głosu, nie mogłam mówić i śpiewać
- bóle kręgosłupa lędźwiowego, piersiowego, szyjnego, bóle potylicy
- napięte barki
- zatoki, katar kilkuletni i wieloletnie używanie kropli do nosa -> alergia
- brak apetytu – jadłowstręt, wychudzenie
- stany zapalne dziąseł i afty
- łamliwość paznokci, słaba kondycja włosów, sucha skóra
- drgawki
- mrowienie, drętwienie kończyn
- bóle, pieczenie, łzawienie oczu -> alergia
- mastopatia – wyczuwalne i bardzo bolesne guzki w piersiach
- stany zapalne pęcherza, ucisk na pęcherz, częstomocz
- zmęczenie, brak energii, depresja
- bezsenność
- silne lęki, panika, histeria, myśli samobójcze, poczucie winy, złość, żal, niskie poczucie własnej wartości
- 20-letnie zmiany skórne – wykwity skórne, rozległa grzybica i atopowe zapalenie skóry, grzybica paznokci rąk i nóg
- rozległa grzybica wewnątrzustrojowa (jelita, narządy rodne i mózg)
- zimne dłonie i stopy, ogólne uczucie zimna
- osłabienie pamięci i kłopoty z koncentracją
- endometrioza
- torbiele na jajnikach
- bardzo bolesne miesiączki
- rozregulowanie cyklu miesiączkowego
- spadek potencjału seksualnego i bolesne stosunki
Medycyna akademicka była bezsilna wobec moich chorób. Odwiedzając kolejnych lekarzy-specjalistów błagałam o pomoc. Z roku na rok czułam się coraz gorzej. Lekarze faszerowali mnie kolejnymi porcjami tabletek chemicznych, po których czułam się jeszcze gorzej i gdy nie było poprawy – bezradnie rozkładali ręce. Ja traciłam nadzieję… Mój organizm chciał wyraźnie czegoś innego. Po 35 latach takiego „leczenia”osiągnęłam swoje „dno zdrowotne”. Bóle całego ciała, a szczególnie głowy i jelit, beznadziejna odporność, depresja z totalną bezsennością i lękiem wyłączyły mnie na 3 lata z życia rodzinnego i zawodowego. Wegetowałam jak roślina niezdolna do życia. Lekarz foniatra zaproponował rentę i powiedział, że moje gardło nie pozwoli mi pracować w zawodzie nauczycielki i nigdy w życiu nie będę już śpiewać. Resztkami sił przyrzekłam sobie, że zrobię wszystko, żeby udowodnić lekarzom, że znajdzie się dla mnie ratunek! Jak się okazało, wydałam nieświadomie rozkaz mojej podświadomości! I zaczęły zdarzać się cuda w moim życiu! Już świadomie zmieniłam medycynę konwencjonalną na medycynę naturalną, trafiłam na kurs Reiki, potem pojawiły się suplementy odżywiania i wiele innych metod naturalnych. Zaczęło się moje wieloletnie, powolne uzdrawianie ciała, umysłu, duszy i emocji pod kierunkiem wielu terapeutów medycyny naturalnej.
Mój plan zdrowienia obejmował:
- zabiegi bioenergoterapeutyczne
- zmianę diety na dietę wg grupy krwi „0” z wykluczeniem mleka, nabiału, pszenicy, cukru
- picie wody do 2 l dziennie
- suplementy odżywiania (oczyszczanie organizmu, kuracja przeciwgrzybicza i przeciwpasożytnicza,regeneracja)
- terapia czaszkowo-krzyżowa
- masaże stóp
- psychoterapia
- esencje kwiatowe dra Bacha
- uzdrawianie duchowe
- afirmacje, wizualizacje, czytanie mnóstwa książek
- joga, rytuały tybetańskie, tai-chi
- słuchanie płyt Ewy Foley i Luise Hay
- szkolenia z lekarzami w zakresie suplementacji
- studia z zakresu medycyny naturalnej
- warsztaty rozwoju osobistego w Instytucie Ewy Foley
- kursy specjalistyczne
Mądrość przysłowia „Szukajcie, a znajdziecie” w moim przypadku sprawdziła się znakomicie. W medycynie naturalnej znalazłam ratunek nie tylko dla siebie, ale również dla moich bliskich a przede wszystkim dzieci również niemiłosiernie antybiotykowanych przez lekarzy pediatrów. Młodszy syn w wieku 4 lat z paraliżem lewostronnym ciała, asymetrią źrenic i objawami oponowymi odreagował toksyczne działanie antybiotyków, starszy syn – astmą i zniszczonym przewodem pokarmowym.
Zafascynowana medycyną naturalną, jej mądrością i skutecznością w październiku 2002 r. rozpoczęłam 3-letnie studia we Wrocławiu na kierunku TERAPIE NATURALNE i już wtedy wiedziałam, że resztę mojego życia poświęcę tej dziedzinie.
Dziś wiem, że wieloletnie antybiotykowanie, błędne diagnozy i nieodpowiednie leczenie doprowadziły do całkowitej utraty mojego zdrowia. W wieku 35 lat czułam się jak stuletnia staruszka. Dziś wiem, że to co proponowała mi medycyna konwencjonalna nie powinno nazywać się leczeniem.
W ciągu ostatnich 17 lat nie zażyłam ani jednej tabletki syntetycznej, naturalnie antybiotyku również, bo nie było takiej potrzeby!!! Tabletki chemiczne zastąpiłam suplementami odżywiania czyli mądrymi, bioaktywnymi ziołami, witaminami i minerałami, które nareszcie nie truły mnie, tylko oczyszczały, wzmacniały i regenerowały moje udręczone ciało i duszę.
Dziś jestem szczęśliwą, spełnioną kobietą, dumną z tego, że wykorzystałam swoją szansę na drugie, lepsze, zdrowsze życie. Profilaktycznie ja i cała moja rodzina zażywamy bioaktywne suplementy odżywiania i korzystamy z zabiegów bioterapeutycznych.